23 listopada 2020

Na co zwracać uwagę kupując używane auto?

Kupujesz używane auto? Sprawdź w nim dosłownie wszystko. Nie wierz sprzedawcy na słowo, nie daj się nabrać na ckliwe historyjki. Bądź psychologiem i detektywem, czytaj w jego oczach, rozszyfruj jego miny. Nadal masz ochotę kupić używane auto? No to zapraszamy na nasz subiektywny poradnik – na co zwracać uwagę kupując używane auto.

Poradników dotyczących zakupu używanego samochodu jest przynajmniej tyle, ile dni w roku. Każdy z nich jest pełen porad, co sprawdzić, gdzie zajrzeć, co skontrolować, o co zapytać. Naszym zdaniem, szczegółowe rozpisywanie się nie ma najmniejszego sensu. Bo przed zakupem używanego, ale też nowego auta, sprawdzić powinniśmy dosłownie wszystko. Dlaczego?

Samochód jak narzędzie

W świecie motoryzacji nie ma okazji. Każdy samochód ma swoją wartość, a sprzedawca niczego nie odda nam za darmo. Wystarczy przejrzeć kilka ogłoszeń. Każde auto kryje swoją mroczną tajemnicę, stłuczki, rysy, uszkodzenia, chwile radości swojego właściciela i momenty gniewu. Przecież doskonale wiemy jak traktujemy samochody. To nie dzieła sztuki, przynajmniej nie te do codziennego użytku, to nie obiekty westchnień, przynajmniej nie te, które traktujemy jako narzędzia w codziennym życiu. I nie ma tutaj znaczenia wartość samochodu. Dla jednego auto za milion złotych będzie zwyczajnym jeździdłem, dla innego samochód za kilka stów może być dosłownie wszystkim.

Samochód to jednak zawsze narzędzie, narażone na zużycie, uszkodzenia i takie przygody, których nawet sobie nie wyobrażamy. Kupując samochód, chcąc nie chcąc, kupujemy całą tę historię.

Bądź psychologiem

Zatem jak przebrnąć przez trudny etap wersyfikacji samochodu? Jak bezpiecznie przepłynąć przez meandry autokomisowej rzeki?

Tutaj przyda się tyle samo wiedzy z zakresu psychologii co doświadczenia w dziedzinie mechaniki. Musimy być przede wszystkim świadomi. Z jednej strony tego, że ktoś chce się z jakiegoś powodu pozbyć swojego auta, z drugiej tego, że sprzedawca lub autokomis, chce na tym zarobić. Przyda się także świadomość, że nawet kilkumiesięczne auto będzie nosić ślady użytkowania. Nie ma więc co marudzić, że dwudziestolatek ma wgnieciony błotnik, pomalowany zderzak, wysiedziany fotel z dziurą w tapicerce albo wytartą kierownicę. Oczywiście, można to zaliczyć do normalnych śladów użytkowania auta, podobnie jak przebieg i to nawet w tych używanych tylko do kościołów niemieckich motoryzacyjnych „okazjach”. A przecież wystarczy nieco matematyki. Jeśli kupujemy dwunastoletniego golfa z przebiegiem 160 tys. km, łatwo można policzyć, że rocznie musiał on przejeżdżać zaledwie 13 tys. kilometrów. Mało? Jak wynika z badania przeprowadzonego kilka lat temu przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRIS, 30 proc. kierowców przejeżdża w roku do 20 tys. zł. I to w Polsce. W Niemczech, gdzie sieć autostrad jest znacznie gęstsza, przebiegi są znacznie większe.

Nie ma więc co liczyć na auto od niemieckiej babci, która jeździła nim tylko do kościoła. Nie ma co wierzyć w zapewnienia, że auto sprzedaje lekarz, który nagle musi wyjechać na stypendium. Takie historie się nie zdarzają, a jeśli nawet, to nikt nam samochodu za bezcen nie odda.

Nr VIN zamiast książki serwisowej

O stanie samochodu wiele już mówi jego ogólny wygląd. Jeśli jest zadbane, można się spodziewać, że było normalnie użytkowane, a co ważne serwisowane. Sprzedawca podaje Ci pełną wpisów książkę serwisową. Pamiętaj, że dzisiaj książkę można kupić do niemal każdego auta. Pieczątka? Bez kłopotu do wyrobienia na każdym kroku. Kilka chwil i mamy historię auta napisaną od nowa. Znacznie lepiej sprawdzić historię serwisową po numerze VIN w autoryzowanej stacji. Owszem, nie każdy musi jeździć do ASO, ale przynajmniej będziemy wiedzieli co się działo z samochodem w czasie gwarancji i jaki przebieg i jakie naprawy były w tym czasie robione.

Sprzedawcy niestety liczą na niewiedzę kupujących i naiwność. No bo przecież jeśli przejechaliśmy kilkaset kilometrów na oględziny auta, podjęliśmy wysiłek i ponieśliśmy koszty, to trudno nam będzie wracać z niczym.

Oszustwo

Nie mogę zrozumieć, dlaczego w ogłoszeniach nie ma wypisanej listy uszkodzeń. Ba, jeśli zerkniecie na ogłoszenia samochodów rozbitych, w przeważającej większości pierwsze zdjęcie, które wyświetla się na liście, przedstawia samochód nie z tej uszkodzonej strony. Czy takie stawianie sprawy przez sprzedawcę jest fair? W moim odczuciu to zwyczajne oszustwo. Podobnie jak nieinformowanie o uszkodzeniach auta, wymienionych elementach czy ewidentnych brakach.

Wystarczy spojrzeć, jakie auta ciągną na lawetach sprzedawcy. Trudno znaleźć tam takie bez uszkodzeń. Bo na nich się nie zarabia. Samochód musi być uszkodzony, żeby w Niemczech, Francji czy Belgii można go było taniej kupić. A później już tylko szybka naprawa i duży zysk.

Na co zwracać uwagę kupując używane auto? Nasza check lista

Nie mam nic przeciwko samochodom, w których naprawiane były mniejsze lub większe uszkodzenia. To w końcu klient decyduje czy chce ponieść ryzyko zakupu takiego samochodu. Cały kłopot jednak w tym, że kupujący nie jest o nich informowany, a sprzedawca zasłania się brakiem wiedzy na temat auta. Kupujesz więc samochód zagadkę. A w skrajnych sytuacjach nawet wprawne oko nie jest w stanie wytropić miejsca naprawy.

Wystraszony? Jeśli tak, to dobrze. Mamy jednak nadzieję, że bardziej jesteś uświadomiony tego, na co zwracać uwagę kupując używane auto. Chłodniejszym okiem spojrzysz na swoje wymarzone auto. Jeśli zatem nadal nie wiesz, na co patrzeć kupując używane auto, prezentujemy nasza krótką chceck listę.

Nadwozie

Spójrz na auto i na to, jakie robi ogólne wrażenia. Wiele drobnych uszkodzeń to dowód na niezdarność kierowcy i jego obojętny stosunek do samochodu. Jeśli jednak szczeliny nie są równe,  powinna nam się zapalić czerwona lampka. Np. bo niby dlaczego szczeliny przy drzwiach nie mają się zgadzać z nadwoziem? Albo maska z błotnikami? To jasny sygnał, że coś tutaj było robione.

Oczywiście trzeba też spojrzeć na felgi, opony i szyby. Czy są fabryczne, a może różne i zużyte? Pamiętaj też, że sprzedawca chce zarobić na wszystkim, jeśli zajrzysz do bagażnika, a tam nie znajdziesz lewarka, ani gaśnicy, nawet tej przeterminowanej, to jasny znak, że wszystko, dosłownie wszystko zostało z auta wyciągnięcie. Wtedy trzeba sprawdzić, czy opony są takie same na każdej osi. Jeśli jest inaczej, to podczas kontroli policyjnej możesz mieć kłopoty.

Uwaga, niektórzy uruchamiają auto podpinając do niego zewnętrzny akumulator. I dobrze, jeśli jednak tłumaczą, że auto długo stało, sprawdź, czy auto odpali po chwili o własnych siłach. Jeśli tego nie zrobi, może się okazać, że do zakupu samochodu będziesz musiał dodać zakup nowego akumulatora.

Lakier

Sprawdzenie grubości lakieru oprócz ogólnej oceny jego stanu (zarysowania, złuszczenie), a także wykryciu ognisk korozji to tak naprawdę lekcja obowiązkowa. Nie każdy ma jednak miernik grubości lakieru. Są co prawda tanie mierniki magnetyczne, dostępne za kilkanaście złotych, ale wiadomo, jak to z nimi jest. Nigdy nie ma go pod ręką. Warto jednak pamiętać, że fabrycznie auta mają grubość lakieru pomiędzy 80-120 μm (mikronów). Jeśli element był jedynie lakierowany, miernik pokaże ok. 150-190 μm. Każda większa wartość oznacza grubą warstwę szpachli.

Są uszkodzenia, które można uznać za nieistotne, jednak są też takie, których nie da się łatwo i tanio naprawić. To choćby łuszczący się lakier. Jeśli kupujesz auto za 10 tys. zł, a jak wynika z badań IBRIS, aż 24 proc. kierowców w Polsce ma auto o wartości właśnie między 5 a 10 tys. zł. i będziesz musiał naprawić w nim lakier, to koszty naprawy przewyższa wartość pojazdu. A to chyba gra niewarta świeczki.

Silnik

Ma być brudny, podobnie jak komora silnika. Jeśli jest wyczyszczony to znak, że może mieć np. wyciek. Przecież nikt normalny nie myje silnika. Do tego oczywiście trzeba sprawdzić kolor i zapach oleju, kolor płynu chłodniczego no i czy wszystko jest na miejscu. We współczesnych skomplikowanych silnikach trudno jest jednak się rozeznać „na pierwszy rzut oka”. Zatem koniecznie uruchom silnik, posłuchaj, jak pracuje, sprawdź, czy auto dymi. Dobrze, jeśli możesz sprawdzić silnik, gdy jest zimny i po rozgrzaniu. Niektóre usterki ujawniają się dopiero po pewnym czasie.

Na co zwracać uwagę kupując używane auto?

Silnik to cześć zamienna.

Czasami sprawdzenie filtra powietrza nie jest trudne. Zapytaj, czy możesz tam zajrzeć. Jeśli jest czysty to dobry znak, jeśli zapchany i brudny to potwierdzenie, że z serwisem auto nie widziało się długo. Generalnie im więcej się dowiesz przed zakupem, tym mniej niespodzianek później.

Wnętrze

Tutaj wszystkiego powinniśmy dotknąć, każdy przycisk nacisnąć, korbą pokręcić, suwak przesunąć a dźwignię przestawić. Słowem trzeba sprawdzić, czy wszystko działa. Nawet tak prozaiczne rzeczy, jak mechanizmy przesuwania foteli.

Do tego oczywiście sprawdźmy stan podświetlenia, tapicerki, plastików i podsufitki. Elementy mogą być zabrudzone, powycierane, ale nie powinny być dziurawe. Jeśli tak, to możemy mieć kłopot z ich naprawą. Z kolei powycierana kierownica, gałka zmiany biegów, nakładki na pedały mogą świadczyć o dużym przebiegu. Uwaga, akurat te elementy można łatwo wymienić. Zatem niepowycierana kierownica wcale nie musi świadczyć o niskim przebiegu. Tak, tak, wspominałem już przecież, że zakup auta używanego to zabawa w ciuciubabkę.

Bardzo często zdarza się, że choć klima działa, szwankują ustawienia kierunku nawiewu. Pamiętajmy, że naprawa tych z pozoru niewielkich uszkodzeń najczęściej wiąże się z demontażem całej deski rozdzielczej, a to duży koszt no i spory kłopot.

Jazda testowa

Dzisiaj jazda autem, które chcemy kupić to absolutny obowiązek. Nikt nie kupi auta, bez jazdy próbnej. Jeśli sprzedawca jej unika, to znak, że ma coś do ukrycia. Może się zdarzyć, że nie pozwoli nam prowadzić, ale jazda to konieczność. Przecież to podczas jazdy będziemy mogli sprawdzić, jak pracuje silnik, jak jeździ auto, czy wydaje jakieś niepokojące dźwięki.

I tutaj uwaga, jeśli sprzedawca podczas jazdy stara się nas zagadać, albo głośno ustawił radio, powinniśmy je ściszyć, by usłyszeć dźwięk silnika i ewentualnej pracy zawieszenia, a nie kolejny przebój Zenka Martyniuka.

Jak uniknąć kar za przekroczenie norm emisji spalin?

Jazda testowa to obowiązek.

Jeśli z kolei prowadzimy sami auto, możemy spróbować mocniej przyhamować, ruszyć dynamiczniej, przełączyć wszystkie biegi no i sprawdzić układ kierowniczy. Jeśli nie czujemy się na siłach, by samemu sprawdzić poprawność działania tych elementów, na jazdę wybierzmy się ze znajomym albo zwyczajnie pojedźmy na stację diagnostyczną. Taki przegląd przedsprzedażny to co prawda wydatek kilkuset złotych, jednak będziemy mieli pewność, jak sprawują się poszczególne elementy auta. A i będzie to dobra okazja, by zajrzeć pod auto i zapytać mechanika co myśli o naszej „okazji”.

Dokumenty i nr VIN

Na koniec koniecznie trzeba sprawdzić dokumenty i co najważniejsze numer VIN auta. Czy ten sam widnieje w dokumentach i w samochodzie? Nie dotyczy to już silnika, który jest od dawna traktowany jako część zamienna i może być dowolnie wymieniany. Jeśli tak jest, to warto jednak zapytać o powód takiej wymiany.

Do tego sprawdźmy ubezpieczenie, ważność badania technicznego, kartę pojazdu no i dane właściciela auta. Nie próbujmy kupować samochodu, od kogoś innego, kto widnieje w dokumentach. Chyba że jest to komis.

Jeśli już wiesz na co zwracać uwagę kupując używane auto, znasz już wszystkie tajemnice swojego nowego samochodu, możesz zacząć negocjacje ceny. Pamiętaj, że każde uszkodzenie to dobry powód do jej zbicia. Powodzenia. A jak już kupić auto, pamiętaj, że trzeba je zarejestrować. Masz na to miesiąc.

Czytaj więcej:

Rejestracja samochodu – kok po kroku.

Top 3 – najdroższe auta używane z polskiego internetu.

Czy zakup auta elektrycznego się opłaca?